Drewniany regał, czyli prochu się nie wymyśli

drewniany regał

Mówi się czasami, że prochu się nie wymyśli i w zależności od kontekstu ma to pejoratywny i pozytywny sens. Ten pierwszy pojawia się wtedy, kiedy szukamy nowatorskich rozwiązań, a nieustannie odbijamy się od pomysłów tradycyjnych, które w żaden sposób nie są progresywne. Jednak w tym drugim znaczeniu, to stwierdzenie pada wtedy, kiedy na wyciągnięcie ręki są sprawdzone rozwiązania, jak na przykład drewniany regał na książki, a szuka się do własnej biblioteczki czegoś na wskroś oryginalnego, czego być może nie sposób osiągnąć. Wynikałoby z tego, że można niczego nowego nie wymyślić, a i tak być usatysfakcjonowanym.

Przyjęło się mówić i myśleć, że tylko kreatywność, nowe rozwiązania, progresywne pomysły pozwalają iść do przodu. Owszem, to prawda, że na tym nasza cywilizacja stoi, na ciągłym ulepszaniu lub poszukiwaniu czegoś, co pozwoli nam w jakiejś dziedzinie zrobić krok naprzód. Jednak nie możemy się w tym procesie zatracić lub nieustannie żyć pod presją wymyślania i kreowania czegoś nowego. Bo najzwyczajniej w świecie są sprawy, które tego nie wymagają, jak przytoczony wyżej drewniany regał na książki. To oczywiście nie wyklucza tego, że można zapewne znaleźć inne rozwiązania. Ale – nie ujmując wszelkim reformatorom i wynalazcom – czasami wystarczy korzystać z tego, co jest sprawdzone.

Indywidualne potrzeby

Zresztą jest to o tyle ciekawe, że są takie dziedziny naszego życia, które na pewno nie ulegną już zmianie. Jak chociażby przykładowe drewniane regały na książki. Owszem mogą one być z innego materiału, nawet z metalowych konstrukcji, ale kształt, ich przeznaczenie zawsze będzie nam się kojarzyć jednoznacznie. Jest to niewątpliwie coś, co człowiek wymyślił i jeżeli jeszcze w jakiś sposób sobie to udoskonala, to raczej na własne, indywidualne potrzeby. Rzadko lub niemal wcale producent wpadnie na pomysł, żeby wprowadzić na rynek coś, co by zrewolucjonizowało regały. Nie da się ich zrobić mniejszych, bo wtedy najzwyczajniej w świecie będą miej pojemne i dla właścicieli dużych zbiorów, zupełnie niewystarczające.

Kieszeń w marynarce

Ale – żeby nie było, że już naprawdę nic w tej dziedzinie się nie dzieje, trzeba przyznać, że jednak i tutaj wbrew pozorom postęp bierze górę. Ale nie w sprawie regałów, a książek i tego, że nie musimy mieć ich na regale, a wystarczy, że przetrzymywać będziemy je na czytniku. Sam zaś czytnik – każdy wie, jak wygląda. Nie zajmuje nawet 1/100 tego, co regał na książki. Ot, możemy całą bibliotekę zabrać ze sobą na wakacje, jeżeli tylko mamy dostęp do elektronicznych odpowiedników tradycyjnych publikacji. Nie musimy wtedy zamawiać nie wiadomo jak dużego transportu. Wystarczy, że mamy kieszeń w marynarce. Tam wszystko się nam zmieści.